czwartek, 24 kwietnia 2014

Porozumienie Bez Przemocy - Odkrywanie potrzeb

Tak naprawdę całym tym cyklem artykułów chciałem Was wszystkich zachęcić do tego, żeby nabyć i przeczytać książkę Marshalla Rosenberga pod tytułem „Porozumienie Bez Przemocy”. Nic na tym nie zarobię, natomiast Wy możecie bardzo wiele!

Czuję się wyjątkowo zapalony i szczęśliwy, kiedy mogę o tym pisać, nawet nieudolnie, dlatego że widzę jaką moc zmiany ma to w życiu ludzi dookoła mnie. Jeśli popchnę Was do działania, do zmiany myślenia, do otwarcia się, będę jeszcze bardziej szczęśliwy, bo jest we mnie ogromna potrzeba rozwoju siebie i innych.

Tak, właśnie tak, dzisiaj będzie o potrzebach!

„Czuję, bo potrzebuję”


Powaliła mnie prostota tego przekazu – nasze emocje są głównie powodowane naszymi zaspokojonymi i niezaspokojonymi potrzebami. Główny problem w tym, że o emocjach w życiu uczyłem się mało i chaotycznie, tym trudniej dojść więc do ukrytych pod nimi potrzeb. Jeszcze trudniej jest o tych potrzebach otwarcie mówić.

Jak napisał Marshall Rosenberg w swojej książce
„Skojarz swoje uczucia z potrzebami: „czuję (to lub tamto), bo potrzebuję (tego a tego)”
Jestem zły, kiedy się spóźniamy, bo mam ogromną potrzebę słowności i szacunku.
Smutno mi, gdy nie umiem rozwiązać problemu przez dłuższy czas, bo mam potrzebę rozwoju.
Jestem zrezygnowany, gdy ktoś mówi mi co mam robić bez wysłuchania mnie, bo mam potrzebę swobody, autonomii.
Jestem szczęśliwy, kiedy daję i dostaję trafione prezenty, bo mam potrzebę intymności i bliskości.
...

„Większości z nas nie nauczono, niestety, rozumować kategoriami potrzeb. Wręcz przeciwnie: ilekroć nasze pragnienia pozostają niespełnione, postępujemy zgodnie z nawykiem, który każe nam szukać winy w innych ludziach.” 
„Osądy, krytyka, diagnozy i interpretacje cudzych zachowań to zastępcze formy ujawniania własnych potrzeb. Gdy ktoś stwierdza: „nigdy mnie nie zrozumiesz”, w rzeczywistości informuje nas, że jego potrzeba zrozumienia pozostaje niezaspokojona. Kiedy żona mówi: „W tym tygodniu dzień w dzień pracowałeś do późna. Kochasz swoją pracę bardziej niż mnie”, w istocie chce powiedzieć mężowi, że potrzebuje więcej intymności.”
Trudne to, prawda?
To, co słyszy się dookoła to głównie właśnie osądy, krytyka i diagnozy. Nic dziwnego, że trudno nam dotrzeć w pełni do tego, czego nam potrzeba i jeszcze umieć przekazać to innym!



Chwila zadumy i wyciszenia


Zdarza mi się być bardzo złym, smutnym, zrezygnowanym. Odruch w tej sytuacji, do którego trudno się przyznać to obwinianie innych albo poniżanie siebie. Czasem czuję się jak w bajce, w której na ramionach stoją dwie gaduły i siłują się słowami.
- „Jak on mógł tak głupio zrobić”, „daj spokój, jak możesz tak oceniać ludzi, przecież on wcale nie jest głupi”, „ale zrobił głupio”, „skąd wiesz? Może dla niego to dobre”, „ale tak się nie powinno robić”, ...
I mogą tak godzinami. Dużo bym dał, żeby wynieśli się poza moją głowę z tym swoim trajkotaniem, ale nie chcą się zamknąć!

Kiedyś próbowałem ich zagłuszać, a teraz próbuję uczyć się i słuchać, o co mi tak naprawdę chodzi. Po pierwsze, jak ja się czuję? Jestem zły, smutny i zrezygowany, do tego już dotarłem. A jaka moja potrzeba nie została zaspokojona lub pogwałcona?

Nagle zamiast oceniać innych, krytykować i osądzać myślę o potrzebach i o tym, co daje życie. Potrzebuję szacunku i kiedy powiedział, że moje rozwiązanie jest głupie, zrobiłem się strasznie zły. Mam potrzebę szacunku i docenienia – właśnie tak!

Potrzeby i strategie


Kiedy dotrę do swojej prawdziwej potrzeby, mogę pomyśleć o tym, jak mogę ją naprawdę zaspokoić. Rozmowa z gadułami na moich ramionach niewiele daje. Myślę więc o tym, jak w tej całej sytuacji zaspokoić swoją potrzebę szacunku i docenienia wobec tego, co się wydarzyło.

Z potrzebami jest niestety tak, że ogromnie przywiązujemy się nie do samych potrzeb, co do pewnych strategii ich zaspokajania.
Mam potrzebę szacunku, słowności i dlatego czuję dyskomfort, kiedy mam się spóźnić. Nie chcę się spóźniać – to moja strategia okazywania szacunku i słowności. Ale wybieranie się we dwójkę albo większą grupą to jest wyzwanie. Widzę, że możemy się spóźnić, robię się nerwowy, jest niemiło, a przez to spóźnimy się jeszcze bardziej i spirala się nakręca. Teraz robię stop klatkę i myślę, jakie to jest irracjonalne – z potrzeby szacunku, nie chcę się spóźniać, a mając opóźnienie robię się szorstki i niemiły i bezwzględnie łamię potrzebę szacunku kogoś innego. Potrzeba szacunku to moja prawdziwa potrzeba, a nie spóźnianie się to tylko strategia.

Gdy się porozmawia z ludźmi i oddzieli konkretne strategie zaspokajania potrzeb od ich samych, okazuje się, że rozmawiamy wspólnym językiem. Mamy potrzebę swobody, autentyzmu, twórczości, akceptacji, uznania, wspólnoty, bliskości, dachu nad głową, ruchu, zabawy, piękna, harmonii, natchnienia, ładu i sensu i wiele innych.

„Im dłużej ćwiczymy się w takim odbiorze, tym wyraźniej uzmysławiamy sobie tę prostą prawdę, że za wszystkimi komunikatami, którym dotychczas pozwalaliśmy brzmieć groźnie, stoją jedynie ludzie o niezaspokojonych potrzebach, którzy proszą nas, żebyśmy coś zrobili dla poprawy ich samopoczucia.” 
„Im lepszy zyskujemy kontakt z uczuciami i potrzebami, utajonymi w cudzych słowach, tym mniej przeraża nas otwieranie się przed otoczeniem. Zwykle najbardziej wzdragamy się przed odsłonięciem własnej bezbronności, gdy nie chcemy zrzucić maski „twardego człowieka”, ponieważ boimy się, że be z niej stracimy autorytet i już nie będziemy panowali nad sytuacją.”

Krótkie ćwiczenie


A teraz spróbujcie wziąć kartkę albo po prostu chwilę pomyśleć o swoich emocjach w ostatnim czasie. Jakie stoją za nimi potrzeby? I czy naprawdę są to potrzeby, czy tylko jakieś strategie do których się przywiązaliśmy? A jak można mądrze zaspokoić te potrzeby?


Zobacz też:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz