poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Wypisz, wymaluj, tylko nie trzymaj w głowie!

Bardzo nie chcę w życiu być zajętym tylko po to, by po jakimś czasie odkryć, że to, co robiłem, wcale nie było ważne. Ostatnio pisałem o tym, co niezwykłego wydarza się, kiedy zamienimy mgliste idee na konkretne zadania. Dzisiaj chwila zadumy nad tym, gdzie nasze zadania do zrobienia gromadzimy i co z tego wynika w praktyce.

„Mam dużo do zrobienia”


„Kto z Was NIE MA dużo do zrobienia ręka do góry!” Nikogo?! Takie czasy – wszyscy pochłonięci przez setki zadań i aktywności. Jak się w tym odnaleźć?

Był taki czas, że jedna z moich znajomych panikowała, że „ma dużo do zrobienia”. Kiedy słyszę słowa „dużo”, „bardzo”, „wcale” albo „nigdy” zawsze korci mnie, żeby usiąść i pomyśleć o konkretnych przykładach. Nasz umysł w tym temacie jest bardzo emocjonalny i zbyt łatwo nas oszukuje!
Usiedliśmy więc z kartką i wypisaliśmy wszystko to, co faktycznie czekało na wykonanie. Po wypisaniu szóstego, czy siódmego elementu okazało się, że to już wszystko. Spojrzała na listę i uśmiechnęła się. Przyznała, że to wszystko da się zrobić w dwa popołudnia!

David Allen, guru technik produktywności, powiedział że nasz umysł jest po to, by tworzyć idee, a nie je przechowywać. Przechowując za dużo w głowie szybko robimy się niespokojni.

Liczba Millera


W nauce funkcjonuje pojęcie „Liczby Millera”, po badaniach George’a Millera z roku 1956 nad zapamiętywaniem informacji. Stwierdził on doświadczalnie, że maksymalna liczba informacji, jaką człowiek jest w stanie przetworzyć to 7±2, a więc między 5 a 9.

Pomyśl o każdej sytuacji, w której próbujesz przetwarzać więcej informacji. Jak się wtedy czujesz i czy jest to efektywne?

Dlatego właśnie w pewnym momencie robimy listę zakupów i ona nas uspokaja. Dlatego właśnie, jeśli jeszcze jej nie masz, dla własnej efektywności załóż listę zadań do zrobienia. I listę pożyczonych książek. Nasz umysł się gubi w natłoku informacji do przetworzenia, wytwarza niejasne wrażenia, a my niepotrzebnie się stresujemy. Wypisz to i daj umysłowi zajmować się tym, w czym jest najlepszy – w przetwarzaniu informacji, a nie jej przechowywaniu!




Będę pamiętać


Jednym z niezwykłych naszych odruchów jest mówienie „ok, będę pamiętać”. Problem w tym, że w większości jest to kłamstwo.

Przypomnijcie sobie książki i płyty, które pożyczone, nigdy do Was nie wróciły. Pewnie pamiętacie kto je ma?

Przypomnijcie sobie te spontaniczne pomysły na prezenty i niespodzianki. Pewnie pamiętacie je później robiąc zakupy na urodziny lub święta?

A może wstajecie rano z uczuciem, że macie dużo do zrobienia i z uczuciem niepokoju, jak przejdziecie przez ten dzień i odwlekacie wykonanie z godziny na godzinę?

Odruch zapisywania to jeden z najważniejszych odruchów, jaki można sobie wyrobić.
Nie zapomnicie komu i kiedy pożyczacie książki, filmy, gry.
Nie zapomnicie o spontanicznych pomysłach, które przychodzą do głowy w różnych momentach dnia.
Nie zapomnicie co konkretnie jest do zrobienia, unikając niedobrych uczuć przytłoczenia.
Nie zapomnicie o inspirujących książkach do przeczytania, filmach do oglądnięcia, stronkach do przeczytania, o których mówią Wasi znajomi.

Tylko jak?


Po pierwsze trzeba mieć gdzie to zapisać. Po drugie trzeba wyrobić w sobie nawyk, który zaprzeczy temu odruchowemu „ok, będę pamiętać” i naprawdę to zapisze.

Żyjemy w świecie, w którym jest mnóstwo możliwości zapisywania informacji. Mamy różnej maści notesy i  karteczki do notowania. Mamy ze sobą swoje komórki. Część ma zawsze przy sobie tablet albo komputer.

Komórka jest dla wielu najwygodniejsza, bo przez większość czasu mamy ją ze sobą. Najprostsze co mogę polecić to aplikacja Evernote. Jest na większość systemów operacyjnych i urządzeń i potrafi się synchronizować przez Internet, jeśli trzeba. Z komórki, tabletu i komputera możesz mieć dostęp do tych samych informacji. Oczywiście, równie dobrze na każdym urządzeniu może funkcjonować samodzielnie.

Zainstaluj sobie Evernote. Albo jakiś inny notatnik. I poświęc teraz pięć minut i załóż notatki – o pożyczonych książkach, o pomysłach na prezenty dla bliskich, o zadaniach do zrobienia w najbliższym czasie, o filmach do obejrzenia, o inspiracjach usłyszanych w rozmowach ze znajomymi.

Ja na takiej liście trzymam sobie listę tematów na artykuły. I naprawdę przychodzą mi one w bardzo różnych momentach dnia, a najrzadziej przy biurku, kiedy jestem gotowy do pisania. Wtedy się cieszę, że mam mnóstwo możliwości wyboru z listy.

Odśmieć swoją głowę, wypisz swoje wszystkie „ok, będę pamiętać”, odpręż się i wyrób nawyk zapisywania. Zobaczysz ogromną różnicę w poczuciu ogarniania świata!

Za tydzień zajmiemy się konkretnie listą zadań, tym co warto na niej trzymać i jak efektywnie się nią posługiwać.

Zobacz również:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz