poniedziałek, 14 kwietnia 2014

O zadaniach, czyli jak konkretniej zabrać się za życie

Szybko, szybko!
No pospiesz się!
Jak to masz za dużo na głowie?
No rusz się!
No nie mów mi, że nie dasz rady tego zrobić?!
Nie chcę słuchać tłumaczeń, po prostu się za to zabierz!

Żyjemy w świecie, który próbuje poruszać się coraz szybciej i spotyka opór w postaci tej śmiesznej, dwunożnej istoty, posiadającej emocje i znacznie różniącej się od programowanych komputerów i maszyn.

Wyciągnijmy teraz swoje listy zadań do zrobienia.
Popatrzmy na nie przez chwilę.
W tym momencie dotykamy właśnie dwóch największych problemów, jakie ludzie mają z nimi i całym swoim życiem.

Tylko gdzie ta lista?


Pierwszy problem jest taki, że spora część ludzi nie ma w ogóle list zadań do zrobienia. Nie ma projektów, nie ma konkretnych zadań. Trzymamy wszystko w głowie, która niestety nie służy do przechowywania, tylko do tworzenia idei. Czasem sporadycznie coś się przypomni akurat w tym momencie, co trzeba, ale przez większość czasu można czuć pewien nienazwany niepokój - "Mam dużo do zrobienia, ale nie wiem co. Po co czasem też nie." Leżąc spokojnie w łóżku wieczorem i zamykając powieki można dostać spontanicznego olśnienia i wyskoczyć z niego niczym wystrzelony pocisk - "O cholera! Miałem przecież zrobić jeszcze TO na jutro!".

Jeśli nie masz listy zadań do zrobienia, to moja skromna rada - załóż ją dokładnie w tej chwili. Albo po artykule za tydzień o listach zadań. Niech Twój umysł uwolni się od przechowywania informacji i zacznie być organem twórczym!

Moja lista mglistych idei


Drugi problem jest taki, że na tej liście często wcale nie ma zadań. Wielu ludzi posiada tam "mgliste idee, tego co chcieliby, żeby się wydarzyło".
Czy wiecie, że w badaniach xQ, prowadzonych przez organizację Stephena Coveya, w organizacjach, na pytanie "czy ludzie mają jasne, mierzalne cele pracy z wyznaczonym terminem ich realizacji" tylko 10% ludzi odpowiedziało twierdząco?

Wyobraźcie sobie, że wsiadacie do samochodów i wyruszacie w podróż. Jeden na dziesięciu kierowców wie, gdzie chce dojechać. Dziewięciu pozostałych po prostu jeździ, byle się przemieszczać, dla złudnego wrażenia postępu, czasem przybliżając się, a czasem oddalając od celu, bez żadnego planu i pomysłu. Czasem doświadczają olśnienia - "O! Właśnie tu chciałem dotrzeć!".

Spoglądając na listę swoich zadań do zrobienia każdy musi ocenić, czy to są prawdziwe zadania, czy też mgliste idee. Ale jak formułować dobre zadania?




Prawdziwe zadania


"Pomaluję pokój"
"Oddam auto do mechanika"
"Przesadzę kwiatki"

Czy to są zadania?

Są dwa pytania, które pomagają ocenić jak dobrze są sformułowane.

  1. Czy wiem jak zacząć? Czy gdybym teraz miał wstać i po prostu to zrobić to wiedziałbym jak?

  2. Czy jest jasne, kiedy zadanie jest skończone? Po czym poznam, że dotarłem do celu?
Pomaluję pokój. Tylko czy wiem jak zacząć? Niektórzy wiedzą, ale w moim wypadku trzeba najpierw kupić farbę. Tylko w jakim kolorze? Może podjadę na Wadowicką i wezmę próbnik kolorów. Mając próbnik coś wybiorę, zmierzę wielkość pokoju i oddając go kupię farbę. Mglista idea brzmi "Pomaluję pokój". Prawdziwe zadanie brzmi więc "pojechać na Wadowicką i wziąć próbnik kolorów" lub po prostu "Załatwić próbnik kolorów".

Oddam auto do mechanika. Tylko którego? Jeśli mam sprawdzony warsztat to po prostu muszę zadzwonić i się umówić na jakiś termin. Ale jeśli ostatnio spaprali robotę, muszę popytać ludzi o jakiegoś dobrego fachowca. Może wyślę maila w pracy i napiszę na facebooku wiadomość. Mglista idea brzmi "Oddać auto do mechanika". Zadanie brzmi "Zadzwonić do Caira i umówić się na remont" albo "Wysłać w pracy maila z pytaniem o dobrych fachowców i wrzucić to samo na facebooka".

Mógłbym również napisać sobie "popytać ludzi o dobrych fachowców". Tylko po czym poznać, że już dość ludzi spytałem? Dwóch, pięciu, a może dwudziestu? To już lepiej "Zbiorę 10 opinii od znajomych o warsztatach samochodowych".

Przesadzę kwiatki? A to już zadanie dla Was. Spróbujcie!

Porażka list

Mam nadzieję, że nikt nie będzie zakładał listy zadań tylko dlatego, że inni je mają.
Mam również nadzieję, że nikt nie będzie trzymał na nich mglistych idei, tylko konkretne zadania.
Po to właśnie są - kiedy widzimy realność celu i jasny pierwszy krok, aż chce się wyruszać.

Niektórzy zakładają listy i trzymając na niej długaśną, niekonkretną listę ogólnych stwierdzeń przeglądają raz na jakiś czas... by rzucić się w dowolne działanie, choćby miało być to i przeglądanie facebooka. Nazwiemy to później prokrastynacją.

A teraz jeśli masz jeszcze 5 minut, po prostu usiądź i wypisz sobie zadania. A potem zadając sobie dwa pytania do każdego z nich, odpowiedz czy są w przestrzeni prawdziwych, zapalających do działania zadań, czy niekonkretnych, rozmytych wyobrażeń o przyszłości, która jakimś cudem nadejdzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz