czwartek, 27 marca 2014

Dlaczego nie ma filmików?

Jakiś czas temu nakręciłem parę filmików na youtube: o odkrywaniu siebie, o nawykach. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy do mnie pisali, komentowali, a ostatnio dopytują kiedy będą następne!

Przerwa w filmikach niestety jeszcze trochę potrwa, a wszystko związane jest ... z tym, że zacząłem poważny remont swojego uzębienia i przez jakiś czas musiałem uczyć się na nowo mówić. Drugi problem jest taki, jak na załączonym poniżej obrazku, a mianowicie taki, że doba ma niestety tylko 26 godzin! ;-)


Sprzątanie czasu

Od początku tego roku usilnie próbuję posprzątać swój czas. Odkryłem, że jestem zaangażowany w mnóstwo aktywności, z których część nie przynosi mi satysfakcji, część nie przynosi rezultatów, które są dla mnie ważne, a na resztę zostaje mi po prostu za mało energii życiowej i nie mogę im w pełni oddać. Na pewnym etapie po prostu przestawałem o tym myśleć i rzucałem się w wir działań. Opowiem Wam teraz o tym krótką historię i może coś z tego pomoże i Wam.

Całe sprzątanie zacząłem zgodnie z tym, o czym wielokrotnie pisałem - od przyglądania się. Przez dwa tygodnie starałem się być obserwatorem swojego samopoczucia, poziomu energii, zaangażowania oraz zegarka. Spisywałem sobie to wszystko, a w międzyczasie rozpisałem wszystkie aktywności, które są dla mnie ważne.
Podsumowanie było niezwykłe. W sumie zaangażowany byłem w 13 różnych aktywności, które wpisywały się w 7 różnych projektów. Stało się oczywiste, że mój mózg i uczucia fizycznie nie mają takiej pojemności. Mogę się w pełni oddać jednej, dwóm, maksymalnie trzem rzeczom, ale siedmiu albo trzynastu?!

Elementarne pytania

Zacząłem zadawać sobie pytania, które są elementarne, ale tym razem na dużo wyższym poziomie - po co to robię? czego właściwie oczekuję? co by się stało, gdybym przestał? jak to się wszystko łączy?
Przyszła pora na pierwsze olśnienia, cztery z projektów dotyczących produktywności właściwie wpisywały się w jedną wizję. Wcześniej w ogóle nie widziałem tak wyraźnego połączenia między nimi. Niezwykłe rzeczy się dzieją, kiedy przestaniesz robić, zwolnisz i przyglądniesz się z dystansu swojemu życiu...

Drugie i trzecie olśnienie i wszystkie te projekty zaczęły być coraz bliżej siebie i łączyć się w zupełnie niespodziewany dla mnie sposób. Wszystko to zaczęło mieścić się na małej karteczce. I w mojej głowie. Z dwóch zdecydowałem się zupełnie zrezygnować.
Odpowiedzi na pytania "po co to robię?", czy "jakie swoje potrzeby zaspokajam robiąc to?" pomogły mi bardzo pogrupować aktywności w sposób, który wcześniej był nie do wyobrażenia. Niektóre priorytety wywróciły się do góry nogami.

Gdzie jest przód?

Okazało się jednak, że to jest ta prostsza część. Dużo trudniejsze jest odpowiedzieć sobie na pytania: jaka jest tego wizja? jaki mam cel? oraz chyba najtrudniejsze: po czym poznać, że cała sprawa idzie do przodu? Kiedy idę, jadę samochodem mam licznik, przebieg, obraz się przesuwa w przewidywalny sposób. A po czym poznać, że zespół w którym gram idzie do przodu?

Okazało się, że ogrom mojego uczucia niepokoju nie wynikał z tego, że robiłem za mało, czy za dużo, ale właśnie z tego, że wcale nie czułem, żebym w większości moich projektów szedł do przodu, a szczególnie trudne to jest, kiedy nie zdefiniowałem gdzie jest przód!

O blogu

Nie inaczej było z tym blogiem. Odpowiedź na pytanie po co to robię była zastrzykiem nowej, świeżej energii. Pozostały cele i struktura. Dwa tematy są mi szczególnie bliskie: usprawnianie własnej produktywności, dochodzenie do celów oraz komunikacja ze sobą i innymi ludźmi. Tak oto postanowiłem raz w tygodniu pisać na te tematy: organizacyjne będę wrzucał w poniedziałek rano, a te związane z komunikacją z czwartek. Będziecie mnie pilnować?

Filmiki niestety muszę póki co zawiesić. Niech się wszystko ułoży i pozrasta, ja nabiorę regularności w pisaniu, a jak będę gotów zabiorę się za regularne nagrywanie. Chyba sam muszę odzyskać zaufanie do siebie.

Na koniec

Teraz mam jedną prostą kartkę - jaką mam wizję na swoje życie, moja garstka najważniejszych projektów razem z ich wizją i najbliższym celem, jaki chcę osiągnąć. Niezwykłe ile spokoju się pojawia, kiedy rzeczy ważne stają się naprawdę ważne, a te które się zmieściły robię po prostu po godzinie dwudziestej szóstej... czyli w ogóle. Chyba jednak żadna strata!

Najbardziej widać to po momentach, w których mógłbym coś zrobić, ale kusi mnie zabranie się za mało istotne bzdury. Kiedy plan jest jasny, prosty i przejrzysty, zupełnie nie chce tracić się czasu... W końcu życie jest tylko jedno i warte tego, żeby przeżyć je dobrze i w zgodzie ze sobą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz