piątek, 7 lutego 2014

Kubica znowu w rowie i za to go podziwiam

Przyznam się do czegoś. Kiedy robię jakąś rzecz, szczegolnie na lub w pobliżu komputera, staram się kompletnie odciąć od oglądania internetu, fejsbuki przestają istnieć i chcę się w 100% zaangażować w to, co robię. W końcu napisało się książkę o multitaskingu, więc sprawa jest poważna! :)

Są jednak pewne wyjątki. Parę postaci mnie po prostu intryguje, a Robert Kubica jest jednym z nich. W ogóle mam słabość do pasjonatów, do ludzi którzy po prostu całym sobą kochają to, co robią i nie muszą o tym mówić - to widać.

Dzisiaj więc korciło mnie, żeby śledzić co tam dzieje się w rajdzie Szwecji. Kubica ma prawie zerowe doświadczenie w rajdach na śniegu, bo przecież w Formule 1 śniegu na torach nie ma! To, co mi w nim imponuje to to, że on ciągle się uczy. Pewnie lubi wygrywać, fajnie jest przyjeżdżać w czołówce. Jeszcze fajniejsze jest oglądać, jak on mknie, jak eksperymentuje i bawi go samo jeżdżenie i bycie coraz lepszym.

Jeździł w F1, ale połamał rękę. Więc zaczął jeździć w pomniejszych rajdach, potem w rajdówkach WRC2, a teraz w regularnym WRC, gdzie jeździ się po wszelkich możliwych nawierzchniach, zupełnie innymi autami. I co? On znowu się uczy, znowu jest coraz lepszy. Raz dachowanko, innym razem kończy w rowie, a dzisiaj rzuciła się na jego auto zła zaspa przez co stracił chyba z 10 minut. A facet prze do przodu, wyciąga lekcje i idzie dalej.

Są ludzie, którzy mówią, że znowu dachował, że znowu drzewo, że znowu nie skończył rajdu. Ile odwagi trzeba mieć, żeby takie rzeczy mówić? A ile odwagi wymaga, by wyciągnąć z tego lekcję, a nie traktować tego jak porażki? (ten motyw chyba ostatnio często się u mnie przewija!).

Sporo ludzi myśli kategoriami "nie wygrał" albo "znowu mu się nie udało". Ależ właśnie się udało. Każdy kolejny rajd to frajda. To super lekcja. Nowe doświadczenie. On ma coś wspaniałego - sama nauka i jeżdżenie już jest nagrodą, nawet jeśli nie stoi na podium. Chciałbym, żeby więcej ludzi tak miało! Żeby cieszyła nas droga do celu, nauka po drodze, a nie sam cel i fakt dotarcia na miejsce. Wtedy nie cieszą nas rzadkie momenty, gdy osiągamy swoje odległe, a czasem nierealne cele, ale każdy krok, który do nich prowadzi.

Lubię takich wariatów, szczególnie jeśli kochają to co robią. Robert kibicuję Ci całym sercem. Bo ludzie będą biadolić, będą z Tobą i będą Cię opuszczać w zależności od tego, czy Ci wychodzi, czy nie. W dziedzinie odwagi próbowania nowych rzeczy i ciągłego wyciąga wniosków mi po prostu imponujesz. Rób tak dalej, bo chociaż mój samochód ma mniej koni mechanicznych niż niektóre motory to na tą jazdę patrzy się z przyjemnością (i zapartym tchem).

Zobaczcie zresztą sami nocny przejazd Kubicy:



Na facebooku za to, na jego oficjalnym profilu, można zobaczyć trening do rajdu Szwecji.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz